Między narodzinami, a śmiercią


Czy to nie jest niezwykły czas – czas życia, w którym dokonujemy wyborów, uczymy się, jesteśmy doświadczani w sposób negatywny i pozytywny. Zdarzenia kształtują naszą osobowość, poglądy, ludzi, których spotykamy darzymy miłością lub niechęcią – do nienawiści się nie przyznajemy choć w głębi siebie i ona się rodzi. Autentyczna chęć życzenia komuś wszystkiego co najgorsze – oczywiście szybciutko to odczucie kasujemy, żeby nie zatruło źródełka naszych poprawnych wartości.

Ba trzeba naprawdę dużej desperacji na granicy ostateczności by otwarcie i jawnie wyznać nienawiść. Nienawiść jest tym samym uczuciem co miłość. Ta sama skala. Jeśli kochamy i chcemy kochać… i budować i współżyć (nie tylko płciowo) z kimś innym, to co czujemy gdy nienawidzimy? Odwrotność – odwrotność niszczenia, działania, odebrania sprawiedliwości i zadania kary.

Tak w miłość prawie nie wierzymy, nienawiścią zakneblowaliśmy sobie usta duszy. Po co? Tego nie wiem – miłość i nienawiść są twórcze mogą popchnąć do czynów wspaniałych, twórczych i tragicznych.

Człowiek wyposażony w emocje powinien je odczuwać i przeżywać. Bo życie – to pomiędzy narodzinami, a śmiercią jest właśnie zbiorem emocji. Co jeśli je wyrzucimy z życia?

Dodaj komentarz